Ludzka część - aspekty pracy nad sobą w psim sporcie
Mam wrażenie, że znaczna większość osób trenujących coś z psami skupia się cały czas na psie. Trochę zapominamy o tym, że stanowimy połowę teamu. I to tą ważniejszą. I to w każdej dyscyplinie. Już kiedyś poruszyłam ten temat na blogu, pisząc o motywacji człowieka i samodyscyplinie. Dziś wspomnę o różnych aspektach pracy nad sobą. Bo tak jak w szkoleniu psa do sportu, u nas też gigantyczną rolę pełnią: podstawy, detale, sprawność fizyczna, znajomość ćwiczeń, głowa i nasze emocje.
* * *
udoskonalanie techniki
We frisbee widoczna jak w chyba żadnym innym sporcie, bo jakieś 80 - 90% roboty robimy my. Pies tylko łapie. Nawet jeśli pies nie umie ładnie skakać, ogarniać ciałko w locie, czy robić skomplikowanych sztuczek, ale jest zmotywowany, łapie i aportuje... to to wystarczy żeby wygrywać. Dużo więcej ugramy, rzucając prosto i przewidywalnie (w środek tarczy na dartbee, do założonej strefy w TnG, zaraz za linię w TimeTrialu, tak jak to sobie wymyślimy na freestylu), a do tego mając przeciętnego, wolnego, nieskaczącego psa który robi minimum roboty. Niż w przypadku kiedy nasz pies jest chodzącym talentem, śmigającą torpedą, do tego latającą pod niebo, którą nauczyliśmy świetnie wyskakiwać do overów, ale my nawet nie umiemy dać mu szansy pokazania tego wszystkiego. Druga moja dyscyplina - obedience. Wydawałoby się że wszystko przekłada się w wyszkoleniu psa. He... hehehe... ;) Jeśli nie startowałeś / łaś jeszcze w zawodach, to pewnie nie masz pojęcia jak dużo punktów możesz głupio stracić za swoją pomoc ciałem, jak łatwo wyzerować ćwiczenie za ruszenie przed komendą komisarza. I jak dużą rolę w wyrazie chodzenia przy nodze ma to, jak chodzisz ty! Ja ciągle pracuję nad moim rytmem kroków, tępem, ustawieniem ciała, nie pochylaniem się, prostymi zwrotami... A o agility to się nie wypowiem bo wiem tylko tyle, że Sonia to biegała wszystko bezbłędnie bez treningu, o ile tylko ją dobrze poprowadziłam ;).
* * *
nasze bezpieczeństwo i zdrowie
To już w ogóle nagminnie olewany temat przez zawodników psich sportów. Coraz bardziej popularny robi się psi fritness, fizjoterapia zwierząt, jeździmy na seminaria z przygotowania fizycznego psów, w internecie dzielimy się ćwiczeniami na konkretne partie mięśni u psów, już praktycznie każdy wie, że nie ma treningu bez rozgrzewki itd. A co z nami? Ja niby jako tako byłam świadoma, że rzucając dyski muszę się rozgrzać przed, rozciągnąć po, że muszę na siebie uważać. Ale i tak "dziś się spieszę" "dziś robimy trening na szybko" "dziś jestem już i tak zmęczona"... Jebło mnie w tamtym tygodniu. Byłam sama na treningu dystansu. Po DG Fall założyłam sobie cel że poprawię długości moich rzutów przed wiosennymi zawodami. Postanowiłam trochę zmienić technikę, przetestować i dopracować, bo z samej ręki chyba już więcej nie wyciągnę. Więc rzucam sporo. Na tamtym treningu, przy jednym rzucie kolano w prawej nodze, na której podczas rzutu mam całość ciężaru swojego ciała, wygięło mi się w drugą stronę. Przez dłuższy moment nie mogłam na nim stanąć. Poczekałam, podniosłam się, pozbierałam dyski i pokuśtykałam do domu. Ciesząc się że przyszłam piechotą na boisko, bo było mi łatwiej, niż jakbym miała prowadzić samochód z taką nogą. "Ja pierdzielę, a jakbym sobie zerwała więzadło? Jakby się okazało że nie mogę już nigdy tak obciążać tych kolan? Jakbym nigdy nie mogła rzucać dystansu z takim zaangażowaniem jak robię to teraz?! Co wtedy?!". Dlatego kurde, ludzie, dbajcie o siebie. Wbrew pozorom łatwo zrobić sobie krzywdę, co jak okaże się że po jakiejś kontuzji nie możecie już biegać i wasza agilitowa kariera skończy się zanim się rozkręciła? Albo że nie będziecie już w stanie rzucać dyskami... A w mniej czarnym scenariuszu, że musicie zrobić przerwę na jakiś czas. Wtedy będzie wam bardziej szkoda tego czasu, niż kilkunastu minut na rozgrzewkę i regularne rozciąganie mięśni.
Kupujemy psom wypasione zabawki, wygodne szelki żeby nie uszkodzić mu kręgosłupa, suple na stawy i mięśnie. Pomyślmy jeszcze chociażby o... butach dla siebie, żeby się nie wywalić biegnąc po torze agility albo polu na frisbee. Róbmy trening uzupełniający! Ostatnio co raz więcej mówi się o tym w temacie psów. Jest co raz większa świadomość taki spraw, jak konieczność ćwiczeń na drugą stronę ciała z psami obediencowymi, które na prawdę dużo czasu na treningu spędzają z głową skręconą w prawą stronę, i większą częścią ciężaru na łapkach po lewej stronie ciała. A wiecie jakie okropne są zakwasy tylko w prawym ramieniu i udzie, po rzutach tylko prawą ręką? ;)
* * *
planowanie i kombinowanie
Efekty końcowe ćwiczeń na obi też trzeba dopasować do psa, żeby efekt wyglądał jak najlepiej i żeby psu nie utrudniać, tylko dać szansę pokazania jego możliwości. Chociażby wybór sposobu wykonywania zmian pozycji (nieruchome przednie albo tylne łapki), zatrzymanie w kwadracie od razu w waruj, albo najpierw stój, styl chodzenia przy nodze itp. A w konkurencjach frisbee... decyzja czy wychodzimy na Trow n Go z jednym dyskiem czy dwoma, decyzja czy robimy na freestylu zigzak czy lepiej go zastąpić 'dookoła świata', albo w ogóle wyrzucić to z programu. W skrócie - testować, poznać swojego psa, myśleć, planować!
* * *
twoja głowa
Jeśli masz twardego, zajaranego na robotę psa, to możesz nie zwracać na to uwagi. Jeśli masz Fafika który doskonale wyczuwa twoje nastawienie i przejmuje się nim, tak jak mój Ever przejmuje się mną, to wiesz o czym napiszę. Trzeba kontrolować swoje nerwy, stres, trzeba cieszyć się treningiem i zawodami, trzeba być wyluzowanym, trzeba pracować nad swoimi emocjami. Żeby cokolwiek z tego sportu było, żeby był przyjemnością przede wszystkim! Wiem wiem, dla mnie to akurat najcięższy temat w treningu, ale się nie poddaję. I polecam tobie też niepoddawanie się :)
Nie zapominaj! Jesteś drugą, a nawet pierwszą połową Waszego teamu!
Komentarze
Prześlij komentarz